Tradycyjnie w ostatnią sobotę maja odbył się już 21. Bieg na
Ślężę. W tym roku były to mistrzostwa polski w biegu górskim na dystansie
krótkim. Trasa biegu rozpoczyna się od stadionu w Sobótce a kończy na szczycie góry
Ślęży (718 m.n.p.m.). Łącznie do pokonania jest odcinek o długości 5,2km przy
przewyższeniu wynoszącym 612m. W tym roku bieg ukończyło 498 osób, z czego aż
55 osób było z gminy Sobótka.
sobota, 31 maja 2014
XXI bieg na Ślężę w Monk Sandals
poniedziałek, 26 maja 2014
Aktywny weekend w Monk Sandals
Ostatni weekend był dla mnie bardzo aktywny a to za sprawą
imprez, które odbyły się w tym czasie. W piątek 23.05.2014r. miałem możliwość
wziąć udział w rekreacyjnym biegu organizowanym przez KB Sobótka oraz
Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy w Sobótce w ramach ogólnopolskiej akcji pod tytułem „Polska Biega „. Za to w
sobotę 24.05.2014r. razem z klubowymi biegaczami pojechaliśmy na półmaraton do
Bitterfeld w Niemczech. Jednak nie tylko bieganiem człowiek żyje, w związku z
czym w niedziele nastał czas na chwilę aktywnego odpoczynku w postaci
wspinaczki skałkowej na kantynie.
„Polska Biega”
W okolicy domu turysty „Pod wieżycą” w Sobótce odbył się
rodzinny bieg rekreacyjny na pętli leśnej o długości 1km. Przebieg zawodów był
zgodny z wcześniej zaplanowanym harmonogramem. Wszystko odbyło się sprawnie i
bez żadnego zarzutu. Rywalizacja na trasie odbyła się w różnych kategoriach
wiekowych, począwszy od przedszkolaków, którzy biegli w towarzystwie swoich
rodziców aż po kategorię licealistów i osób dorosłych. Ja miałem możliwość
dwukrotnego pokonania trasy. Raz jako zamknięcie biegu podczas startu
gimnazjalistów, a drugi raz w biegu licealistów oraz osób dorosłych. Tym razem
nie byłem jedyną osoba, która startowała w Monk Sandals. W zawodach startowali
w Monk-ach również moi dwaj koledzy.
![]() |
Ekipa w Monk Sandals |
![]() |
Monk Sandals przed biegiem |
Ze względu na leśne dukty sandały spisały
się rewelacyjnie. Trasa była urozmaicona i dawała różne odczucia na stopie.
Było trochę kamieni, trochę błota, kawałek płaskiego, podbiegu oraz zbiegu. Tym
razem nie chodziło o walkę o czas tylko o świetną zabawę. Dlatego uczestnictwo
w tym towarzyskim biegu uważam za jak najbardziej pozytywny start. Tym
bardziej, że każdy z zawodników został obdarowany medalem, niezależnie od tego
jakie zajął miejsce.
„Półmaraton w Bitterfeld
w Niemczech”
Trasa Goitzsche półmaratonu |
Dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego z nami klubu sportowego z Bitterfeld zostaliśmy
zaproszeni jako Klub Biegacza Sobótka na półmaraton dookoła jeziora Goitzsche.
W czternasto osobowej grupie wyruszyliśmy w sobotę rano do Niemieckiego
Bitterfeld, gdzie mieliśmy zakwaterowanie. Po krótkim odpoczynku w hotelu
skierowaliśmy się w stronę startu. Równo o godzinie 18.00 wystartowaliśmy na
atestowanej drodze prowadzącej dookoła jeziora. Ze względu na asfaltowe podłoże
tym razem pokonałem trasę w minimalistycznych butach biegowych. W biegu brało
udział około 100 osób, w związku z czym już po pierwszych kilometrach zawodnicy
dość mocno się rozciągnęli. Od 10km biegłem samotnie nie widząc nikogo przed
sobą ani za sobą. Dość wysoka temperatura i wiatr od jeziora nie ułatwiały
pokonania półmaratońskiej trasy. Na szczęście co 5km znajdowały się bardzo
dobrze przygotowane punkty, na których była: woda, coca-cola, izotonic oraz
banany i jabłka. Ja skorzystałem tylko z tej części do picia. Mimo punktów z
wodą i tak czułem się dość mocno odwodniony, przez co jakoś na 17km dopadł mnie
lekki kryzys, który na szczęście udało mi się przezwyciężyć i dzięki temu
trzymałem założone tempo. Efektem tego było pobicie rekordu życiowego w postaci
wyniku 1:42:33 co daje średnią 4:52min/km. Dało to 16 miejsce w open i 4
miejsce w kategorii. Cała impreza zakończyła się wręczaniem nagród, których
większa część przypadła dla członków KB Sobótka.
Mimo tego, że było stosunkowo mało zawodników organizacja
biegu jak i atmosfera były na najwyższym poziomie. Oby więcej takich wspólnych
wyjazdów.
„Wspinaczkowy
odpoczynek”
Dzięki bardzo dobrej pogodzie coraz częściej mogę udawać się
na wspinaczkowe treningi na pobliskim kamieniołomie. Po wymagającym
półmaratonie trzeba było zrobić dzień przerwy od biegania w związku z czym wraz
ze znajomym udaliśmy się na kamieniołom w Chwałkowie w celu rozruszania mięśni
przy wspólnej wspinaczce. Tym razem nie zależało nam na robieniu trudnych dróg
a raczej aktywnym wypoczynku w postaci piątkowych tras. Oczywiście przy
asekuracji przydały się sandały Monk Sandals, które szybko zakłada się na nogi
i dzięki którym stabilnie stoi się podczas asekurowania partnera. Dzień jak
zwykle zakończył się wraz z zachodem słońca. Kolejny pozytywny dzień spędzony w
słonecznej aurze.
![]() |
W drodze na ścianę |
![]() | |||||||
Towarzyszące widoki |
![]() |
Zmieniając obuwie |
![]() |
W akcji na wiszących ogrodach V+ |
piątek, 2 maja 2014
Przemyślenia biegowe
Czy można uzależnić się od sportu? To chyba nie chodzi o
uzależnienie tylko o to, że zostaliśmy stworzeni do tego aby aktywnie spędzać
czas. W związku z tym dlaczego większość ludzi siedzi przed telewizorami a Ci
co się ruszają są dla nich dziwakami? Dlatego, że człowiek z natury jest leniwy
i zapomina o tym jaka jest jego historia powstania. Wszyscy powoli zatracamy
się w tym sztucznie tworzonym świecie zapominając o potędze natury. Co
niektórzy jednak dostrzegają wartości płynące ze źródeł i wracają do korzeni.
Czytałem dzisiaj trochę o magicznym rodzie Tarahumara i robią na mnie coraz
większe wrażenie. Prostota ich życia a przy tym wielka dusza człowieka
pierwotnego jest niesamowita. Zachowane są wszystkie wartości a najbardziej te
związane z naturą. Bieganie to ich wrodzony dar, o którym my ludzie pokolenia
amortyzowanego możemy zapomnieć. Jednak zawsze możemy wrócić do korzeni i
zacząć uczyć się biegać. Coraz częściej mam możliwość startować w różnych
imprezach biegowych dzięki czemu przyglądam się technice biegu innych
zawodników. Patrząc obiektywnie to mała część biega poprawną techniką. Prawie
wszyscy zaczynają od stawiania kroku od pięty, co z perspektywy biegu
naturalnego jest zabójstwem. Czy czuliście kiedyś swój prawdziwy krok i bieg?
Ściągnijcie buty i poczujcie to co jest najpiękniejsze w bieganiu! Wolność,
Radość, Lekkość, Płynność, Uczucia, Delikatność, Wyobraźnia, Przyjemność a to
wszystko dzięki czuciu podłoża i energii płynącej z natury.
Słowo wstępu zakończone teraz chciałbym napisać skąd w ogóle
takie przemyślenia. Jeszcze parę lat temu uważałem bieganie na boso lub w
sandałach za coś nienormalnego, twierdząc, że takie obuwie nie ma atestu a po
za tym to można zrobić sobie krzywdę. Teraz z perspektywy czasu widzę, że to
było bardzo błędne myślenie. Dopiero jak odkryłem głębie biegania dla szczęścia
i radości a nie dla wyniku zrozumiałem, że bieganie naturalne jest darem
niesamowitym, z którego trzeba korzystać. Skończyłem z chorymi planami
treningowymi karzącymi biegać po 6 dni w tygodniu, a zacząłem czerpać
przyjemność a nie ból. Z perspektywy czasu biorąc udział w zawodach robię coraz
lepsze czasy ustanawiając nowe rekordy. Niestety taka jest natura człowieka, że
cały czas do czegoś podąża. Nie było by nic w tym złego gdyby nie fakt, że chce
coraz więcej nie znając umiaru. Przebiegłem 5km to za tydzień przebiega już
10km a potem 20km itd. Zapominając o tym, że organizm nie zaadoptował się do
takich obciążeń. W bieganiu na boso nie ma ultimatum, albo biegasz poprawnie,
albo cierpisz, a buty biegowe wypaczają najgorsze błędy. Dlatego biegając w
obuwiu amortyzowanym pogłębiamy swoje słabe strony nie zwracając uwagi na to
jak biegamy, zapominamy o tym, że za jakiś czas odezwą się kontuzje, których
oczywiście nie chcemy. Prosty wniosek: Człowiek leniwy wybierze obuwie
amortyzowane stąd właśnie ten cały przemysł biegowy i zarabianie pieniędzy na
osobach, które chcą biegać.
Skąd takie wnioski?
Od dłuższego czasu biegam w sandałach jednak ostatnio
biegłem na boso w Crossie Straceńców na bardzo trudnej trasie liczącej ponad
15km. Uczucia z biegu niesamowite pod względem tego jak odczuwałem każdy metr
trasy. Na pierwszym 5km okrążeniu kiedy to stopy były w pełni biegłem szybko i
sprawnie, jednak z każdym kolejnym okrążeniem odczuwałem coraz większy dyskomfort
w postaci bólu stóp. Ukończywszy bieg czułem niesamowitą satysfakcję i brak
jakiegokolwiek bólu w kolanach, biodrach czy innych stawach. Dlaczego? Bo
biegłem w pełni naturalnie. Nie dość, że stawiałem poprawnie kroki amortyzując
mięśniami i ścięgnami, to po za tym wtedy gdy stopy już bolały musiałem
zwolnić. Organizm sam wiedział na ile jest przygotowany. W butach biegowych nie
ma ogranicznika bólu, wszystko jest wypaczone przez wspomagacze. Skąd taki
wniosek? Stąd, że dzisiaj biorąc udział w biegu Goplany w Świdnicy pobiegłem w
butach minimalistycznych a to dlatego, że stopy dopiero się regenerują po
ostatnim biegu straceńców. Co zaobserwowałem po biegu Goplany? To, że buty nawet minimalistyczne wybaczają
błędy w postaci źle stawianego kroku. Po za tym gdy brakuje już siły w nogach
bo biegło się za szybko można pozwolić sobie na zmianę techniki biegu.
Wniosek:
Ściągnij buty i poczuj wolność! Lepiej czerpać radość i
szczęście niż walczyć z bólem!
Subskrybuj:
Posty (Atom)