piątek, 28 marca 2014

Film promocyjny

Dzięki wspólnym działaniom ze starym dobrym kolegą Tomaszem Sienkowskim udało stworzyć się film promocyjny. Dni spędzone w lesie po wspaniałych ścieżkach masywu Ślęży dały wspaniały efekt. Zresztą sami zobaczcie!

poniedziałek, 24 marca 2014

VII półmaraton Ślężański w Monk Sandals



Siódma edycja półmaratonu Ślężańskiego za nami, warto więc podsumować ciągle rozwijającą się imprezę biegową, która odbywa się w mojej rodzimej Sobótce. Pogoda tego dnia była znakomita, tak samo jak atmosfera, podczas zawodów. Wszystko było dopięte na ostatni guzik w związku z czym nie było żadnych wpadek i zawody przebiegły w pełnej klasie. Jak zawsze super impreza i kolejny rekord frekwencji zawodników.  
Dla mnie był to wyjątkowy start, ponieważ po raz pierwszy biegłem na tej trasie w sandałach biegowych Monk Sandals. Do tej pory brałem udział w Ślężańskiej połówce już dwa razy (2010r., 2013r.) wiedziałem czego się spodziewać i jak bardzo wymagająca jest ta trasa. Z bieganiem naturalnym rozpocząłem przygodę nie tak dawno bo pod koniec września w związku z czym miałem pewne obawy przed tak długim dystansem jakim jest 21km 97,5m. Tym bardziej, że do tej pory najdłuższy dystans jaki pokonałem w sandałach to 10km. Mimo wszelkich obaw byłem pewien swoich możliwości. Plany o dobry wynik zniknęły przez przeziębienie, które dręczyło mnie aż do samego dnia startu. Mimo osłabienia stanąłem na starcie i podjąłem walkę. Początek biegu rozpocząłem spokojnym tempem biegnąc razem z kolegą Michałem, który przyjechał do mnie z Kluczborka. Pod górę biegło mi się bardzo dobrze, cały czas tętno miarowe i noga lekka dzięki czemu w okolicach 8km stwierdziłem, że warto będzie jednak powalczyć o czas i rozstałem się z Michałem, podejmując próby zrobienia życiowego czasu. Kilometry mijały bardzo szybko, pewnie dlatego, że trasę znam na pamięć. Wraz z kolejnymi kilometrami narastało zmęczenie zarówno w nogach jak i organizmie. Zgodnie z obawami nastąpił czas kryzysu podczas podbiegu pod Kantynę, mimo dużej siły woli ciężko było zmobilizować organizm do większego wysiłku tym bardziej, że odczuwalne było ciągłe przeziębienie. W ten oto sposób ostatnie kilometry odbyły się w sposób ciągły i monotonny na zwolnionym tempie czego efektem był czas na mecie w postaci 1h 52min dającym 1401 miejsce. Jednak nie ma to jak ciekawostki z trasy np. spotkanie klubowego kolegi, który w planach miał świetny czas (1h35min) a przez kryzys, który go spotkał ukończył bieg dużo za mną. Świetny był też gościu przebrany za tygrysa, który niemalże zasapał i ugotował się w swoim stroju. 


 20,5km- Oczywiście w Monk Sandals
 
Wspólne zdjęcie startujących członków KB Sobótka